czwartek, 16 kwietnia 2015

Serwis Macbook warszawa

Wychyliłam się w prawo, żeby mu się lepiej przyjrzeć. Przed rokiem cesarz rozkazał złupić lud z Trang Dein, ukarać go w ten sposób za niezłomne przywiązanie do suwerenności. W miejskich tawernach krążyły pogłoski, jakoby wszyscy mężczyźni, jeńcy z Trangu, zostali brutalnie, jak bydlęta, wywałaszeni i wcieleni do służby na cesarskich okrętach. Ten chłopiec miał najwyżej piętnaście lat, ale już mógł uchodzić za dorosłego mężczyznę. Czyżby i on został zbydlęcony? Omiotłam go spojrzeniem, lecz miał na sobie luźną tunikę i portki pracownika portowego. Cóż mogłam zobaczyć? serwis macbook warszawa
A może jednak mogłam? Wszak energia zbydlęconego człowieka różni się od energii człowieka pełnowartościowego, nieprawdaż? Może moja nowo odkryta mentalna wizja zadziała i tym razem, podobnie jak zadziałała w przypadku podkuchennej i ucznia kramarza? Wspomnienie ich złączonego, mieniącego się blasku budziło we mnie dreszcz zawstydzenia, mimo to wśliznęłam się umysłem do świata energii. Ponownie doświadczyłam owego dziwnego wrażenia, jakbym się przesunęła do przodu. I rozgorzało światło tak silne, że łzy napłynęły mi do oczu. Nie potrafiłam odróżnić czyjejkolwiek energii, miałam bowiem przed sobą rozmytą, skłębioną łunę czerwieni, żółci i błękitu. W tej masie przemknął jak gdyby cień chmury: obecność jeszcze kogoś. Wzmogły się bóle w brzuchu, umiejscowione nisko i głęboko, dziesięć razy gorsze od bólów miesiączkowych. Miałam wrażenie, że ktoś przeciąga drut kolczasty przez moje wnętrzności. Takie męczarnie mogły towarzyszyć jedynie mocy użyczonej przez złe duchy. Wizja się rozmazała. Z drżeniem zaczerpnęłam oddechu, gdy przejście na targowisku wyostrzyło się przed moimi oczami. Ból ustąpił.
    Poprzysięgłam sobie nigdy więcej nie podglądać tak rozszalałych energii.
    Usłyszałam słowa mistrza Tozaya:
    - Łowię ryby na wybrzeżu Kan Po. Bywało, że zatrudniałem twoich rodaków do pomocy na łodziach. Przed najazdem na wyspy, rzecz jasna. Znają się na robocie.
    Chłopak nieufnie kiwnął głową. naprawa macbook
    - Dziś na wyspach cicho - ciągnął spokojnie Tozay. - Nie ma już tylu żołnierzy w Ryoka. Pierwsi uchodźcy wracają do domu.
    Chłopak wypuścił z rąk kamień i sięgnął do rzeźbionej muszli. Trzymając ją niczym talizman, obejrzał się na kompanów. Potem popatrzył na mistrza Tozaya i skulił się w ramionach, jakby odcinał się od swoich towarzyszy
    - Zatrudniasz jeszcze? - zapytał, niepewnie wypowiadając słowa.
    - Znalazłoby się miejsce. Jeśli szukasz uczciwej roboty, znajdziesz mnie jutro na nabrzeżu Szarego Marlina. Będę czekał do południowego dzwonu.
    Mistrz Tozay obrócił się i popchnął mnie naprzód. Gdy wychodziliśmy na ulicę Sprzedawców Słodyczy, obejrzałam się na młodego wyspiarza. Nie zwracając uwagi na kolegów, gapił się na nas ze ściśniętym w dłoni wisiorkiem.
Co on zawiesił na szyi? - zapytałam, gdy przechodziliśmy na drugą stronę drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz